Poprawność językowa polskich polityków – omów na wybranych przykładach wypowiedzi

Mimo że polityków z przeciwstawnych ugrupowań dzieli niema wszystko, to istnieje jeden element charakterystyczny dla każdego, kto pełni funkcję publiczną – język, jakim się posługują w debacie publicznej. Mianowicie niezależnie od przynależności partyjnej język polityków charakteryzuje się takimi samymi cechami. Jedną z nich jest niska poprawność językowa, która objawia się poprzez nieumiejętność konkretnego i jasnego wyrażenia swoich myśli oraz popełnianie wielu różnych błędów językowych. Z czego one wynikają? Jakie są ich przykłady? Jak kształtuje się poprawność języka polityków? Na te i inne pytania związane z tematem stara się odpowiedzieć niniejsza praca.

Większość społeczeństwa nie docenia polityków, dlatego opinia, jaką ma o nich przeciętny obywatel, jest – delikatnie mówiąc – mało pochlebna. O ile skuteczność ich działalności dla dobra ogółu może być przedmiotem kontrowersji, o tyle sposób wypowiadania się przez nich w większości przypadku jest godny podziwu. Należy sobie bowiem uświadomić, że występowanie przed kamerami ze świadomością, że jest się obserwowanym przez miliony ludzi i przepytywanym przez krytycznie nastawionego redaktora bądź polityka przeciwnej opcji, stanowi bardzo trudne zadanie. Nie znaczy to jednak, że poprawność językowa parlamentarzystów i senatorów stoi na wysokim poziomie, ponieważ tak nie jest. Mówiąc, że ich sposób wypowiadania się jest godny pochwały, miałem na myśli umiejętność składnego mówienia z dużą dozą pewności siebie i niemal bez najmniejszego zawahania. Co by nie było, politycy zawsze stoją po stronie swojej partii i prezentowanych przez nią poglądów, dlatego muszą mówić w sposób przekonujący.

Jaki to ma związek z poprawnością językową? Ano taki, że wynika z tego chociażby mankament języka polityków polegający na tym, że często odpowiadają oni nie na pytanie lub w sposób wymijający. Dla przykładu, kiedy Jarosław Gowin został zapytany przez dziennikarza, czy dobrze czuje się w partii, której lider popiera ustawę o związkach partnerskich, odpowiedział, że uważa, iż Platforma Obywatelska to szerokie ideowo ugrupowanie, które akceptuje różne światopoglądy obyczajowe. Odpowiedź w żadnym stopniu nie odnosiła się więc do pytania dotyczącego odczuć Jarosława Gowina; zamiast o nich, minister sprawiedliwości zaczął mówić o swojej partii, sprytnie wymigując się od odpowiedzi. Mówienie nie wprost, niebezpośrednio lub po prostu nie na temat jest cechą charakterystyczną języka polityków, która sprawia, że jego poprawność i merytoryczność zostaje poważnie zaburzona. Taka metoda wypowiadania się pozwala posłom na omijanie niewygodnych tematów i unikanie zagadnień, które są im nie na rękę.

Inna specyficzna właściwość to antykomunikatywność, wykorzystywanie nieznanych i trudnych pojęć oraz nadużywanie skrótów – zarówno myślowych, jak i tych dosłownych. Antykomunikatywność polega na tym, że stwierdzenia polityków są ogólnikowe, posługują się wyświechtanymi sloganami i nie wnoszą nic nowego do danego tematu. Np. kiedy przyglądamy się dyskusji na temat wprowadzenia waluty euro w Polsce i widzimy, że na pytanie o to, czy Polska powinna wejść do stery eurolandu, pada odpowiedź, że decyzja zostanie podjęta w określonym przez ustawę trybie, a organy decyzyjne będą brały pod uwagę dane makroekonomiczne uwzględniające wskaźniki PMI i dochód PK per capita, to dla przeciętnego człowieka jest to kompletnie niezrozumiałe. Operowanie językiem, który polega na lawirowaniu i zacieraniu sensu oraz przekazu wypowiedzi, służy politykom do unikania formułowania wyraźnych osądów i wykreowania swojego wizerunku jako fachowca posługującego się specjalistycznymi sformułowaniami. Niemniej jednak taki sposób wypowiadania się w dużym stopniu zaburza komunikatywność, a co za tym idzie – również poprawność języka.

Oprócz świadomych metod zakłócających przekaz politycy popełniają jednak również nieświadome błędy, wynikające wprost z nieumiejętności odpowiedniego posługiwania się językiem polskim. Wyraźnie widać to chociażby na przykładzie posła Kalisza, który końcówki „ą” i „ę” wypowiada jako twarde „om” i „em”. Słyszymy więc, że „posłowie PiS stanom przed Trybunałem Stanu, gdyż łamiom prawo i nie mogom pełnić funkcji publicznych”. Za orędownika powyższego błędu należy uznać Lecha Wałęsę z jego słynnym powiedzeniem „nie chcem, ale muszem”. Rażące błędy popełnia również Władysław Frasyniuk, gdy mówi, że „ja rozumie” zamiast „rozumię”, podobnie jak Stanisław Żelichowski, który stosuje nieznaną konstrukcję „dlatego bo” zamiast „dlatego że”.

W kontekście błędów językowych nie można zapomnieć o legendarnym już wpisie kondolencyjnym prezydenta Bronisława Komorowskiego, w którym łączył w „bulu i nadzieji” z pogrążonymi w żałobie Japończykami. Z ust polityków często da się usłyszeć również takie dziwolągi językowe jak „na dniach”, „kontynuować dalej”, „cofać do tyłu”, „iść po najmniejszej linii oporu” czy „tu pisze”. Powyższe błędy wyraźnie wskazują na braki w wiedzy z zakresu języka polskiego, lecz politykom zdarzają również inne wpadki, które są zabawnymi lapsusami. Wystarczy tylko wspomnieć o „nikt nas nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe” Jarosława Kaczyńskiego czy o dwuznacznym „nie pierwszy raz staje mi” Józefa Zycha.

Poprawność językową polityków w dużej mierze deformują zbyt częste powtórzenia, które rażą słuchacza i sprawiają, że źle się słucha mówcy. Do najpopularniejszych słów pod tym względem zalicza się przede wszystkim nieśmiertelne „natomiast”, które w ustach polityków zastąpiło „ale”, „jednak”, „lecz”, „tymczasem”, „z kolei”, „zaś”, „chociaż”, „niemniej”, „wszakże”. Inne często nadużywane słowa to „bowiem” i „aczkolwiek”; wraz z „natomiast” tworzą one zestaw typowych spójników wykorzystywanych przez polityków z nadmierną częstotliwością i nierzadko w niewłaściwy sposób. Parlamentarzyści myślą zapewne, że są to tzw. „mądre słowa”, które wskazują na erudycję i inteligencją człowieka je wypowiadającego, jednak wydaje mi się to mylnym przekonaniem.

O ile liczne powtórzenia zaburzają poprawność językową, o tyle odpowiednio wykorzystywane kwieciste porównania i wymyślne metafory ją zwiększają. Kiedy bowiem słyszymy, że „Angela Merkel rozdaje karty podczas unijnego szczytu w Brukseli”, „Donald Tusk jest potulny jak baranek”, a „David Cameron szaleje z wściekłości”, łatwo możemy sobie wyobrazić, w jakich stanach emocjonalnych znajdują się osoby, o których mowa i jakie jest ich nastawienie wobec negocjacji na szczycie. Podobnie rzecz się ma z porównaniami, w których prym wiedzie poseł-biolog Stefan Niesiołowski zestawiający innych parlamentarzystów z owadami. Jeśli jesteśmy przy metaforach i porównaniach, to warto zwrócić uwagę, że prym wśród nich wiodą te związane z militariami, jak np. „wrócili ze szczytu na tarczy”, „Kaczyński wygrał bitwę, ale nie wojnę” czy „minister Rostowski szykuje oręż do walki z kierowcami”.

Zarówno metafory, jak i porównania w moim mniemaniu pozytywnie wpływają na poprawność językową polityków, ponieważ pozwalają zobrazować ich opinie i ukazać je w sposób w pełni zrozumiały dla przeciętnego obywatela, w czym przeszkadzała antykomunikatywność. Pomocne w tym kontekście są również związki frazeologiczne, które bardzo często stosują politycy wszystkich opcji. Słyszymy więc, że Anna Grodzka stała się kozłem ofiarnym prawicy, Miller serwuje Polakom kiełbasę wyborczą, a w ministerstwie transportu panuje Sodoma i Gomora. Mówiąc o środkach stylistycznych wykorzystywanych w polityce, powinno się też wspomnieć o wymyślnych epitetach, do których można zaliczyć „porno grubasa” jako określenie posła Kalisza czy „zaściankową Polskę” jako definicję okręgów wyborczych, w których zwycięską partią okazało się Prawo i Sprawiedliwość.

Poprawność językowa polityków stoi na dość niskim poziomie i w niedużym stopniu odbiega od sposobu wypowiadania się przeciętnego obywatela. Wynika to z faktu, że często popełniają oni różnego rodzaju błędy i lapsusy językowe, nadużywają niektórych wyrazów, nie potrafią lub nie chcą jasno i wyraziście przekazywać swoich myśli i odpowiadając na pytania, krążą wokół tematu i nie potrafią być bezpośredni w swoich odpowiedziach. Wszystko to zaburza poprawność ich języka, jednak nie można zapominać o środkach stylistycznych, takich jak metafory, porównania, epitety i związki frazeologiczne, które ją w jakimś stopniu poprawiają. Ogólna ocena poprawności językowej polityków jest jednak krytyczna i pozwala stwierdzić, że – delikatnie mówiąc – nie posiadają oni zbyt dużych umiejętności prawidłowego wypowiadania się. Po części wynika to z faktu tremy i presji związanej z występowaniem przed kamerami, a także z konieczności stosowania się do linii partii, co narzuca ograniczenia w swobodzie i konkretności wypowiedzi.

Bibliografia

I Literatura podmiotu:
1. Wybrane wypowiedzi polityków polskich.

II Literatura przedmiotu:
1. Bralczyk Jerzy, O języku polskiej propagandy politycznej, [w:] Współczesna polszczyzna: wybór zagadnień: praca zbiorowa, red. Halina Kurkowska, Warszawa, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1981, ISBN 830102450X, s. 336-354,
2. Bralczyk Jerzy, O używaniu języka w polskiej polityce w latach dziewięćdziesiątych, [w:] Polszczyzna 2000, pod redakcją Walerego Pisarka, Kraków, Ośrodek Badań Prasoznawczych Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2000, ISBN 8390211831,
3. Cyran Maria, Język współczesnej publicystyki politycznej, [w:] Język Polski w Liceum 2004/2005, nr 4, s. 66-81,
4. Nowak Franciszek, Szkolna klasyfikacja błędów językowych, Polonistyka, 1995, nr 8, s. 517-523
5. Walczak Barbara, Co to jest język polityki, [w:] Język a kultura, t.11: Język polityki i współczesna kultura polityczna, pod redakcją Janusza Anusiewicza, Bronisława Sicińskiego, Wrocław, Towarzystwo Przyjaciół Polonistyki Wrocławskiej, 1994, ISBN 8322100174.

Ramowy plan wypowiedzi:

1. Teza: Poprawność językowa polityków stoi na dość niskim poziomie.

2. Kolejność prezentowanych argumentów:
a) Wymijający sposób mówienia: lawirowanie, krążenie wokół tematu i nieodpowiadanie wprost na pytania jako sposoby na omijanie niewygodnych tematów i unikanie zagadnień, które są nie na rękę politykom; antykomunikatywność, wykorzystywanie nieznanych i trudnych pojęć oraz nadużywanie skrótów w tym samym celu.
b) Błędy językowe: złe wymawianie polskich końcówek wyrazów, stosowanie błędnych zestawień wyrazów, zbyt częste powtórzenia, lapsusy językowe.
c) Środki stylistyczne: metafory, porównania, związki frazeologiczne i epitety, które wzbogacają wypowiedź, pozwalają na dobre zobrazowanie wyrażanych opinii i poprawiają język polityków.

3. Wnioski:
a) Poprawność językowa w niedużym stopniu odbiega od sposobu wypowiadania się przeciętnego obywatela.
b) Niski poziom poprawności językowej polityków wynika z tego, że robią różnego rodzaju błędy i lapsusy językowe, nadużywają niektórych wyrazów, nie potrafią lub nie chcą jasno i wyraziście przekazywać swoich myśli, a odpowiadając na pytania, krążą wokół tematu i nie potrafią być bezpośredni w swoich odpowiedziach
c) Środki stylistyczne pozytywnie wpływają na poprawność języka polityków.

 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *