Ocena przystąpienia Polski do Unii Europejskiej – wady i zalety

Akcesja Polski do Unii Europejskiej, która miała miejsce 1 maja 2004 roku, bez wątpienia była jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach III Rzeczpospolitej. Poprzedzona wieloletnimi negocjacjami integracja naszego kraju z Unią Europejską w ogromnym stopniu wpłynęła zarówno na jego losy jako społeczeństwa i organizmu państwowego, jak i na życie każdego obywatela z osobna. Ponad dziesięcioletnie funkcjonowanie w ramach Unii pozwala bliżej przyjrzeć się pozytywnym i negatywnym skutkom akcesji.

Zalety

Rozpocznijmy wobec tego od rzeczy przyjemniejszych, czyli od zalet. Z całą pewnością do największych plusów akcesji należy zaliczyć możliwość ekspansji polskich przedsiębiorstw na ogromnym i bardzo chłonnym wspólnym rynku unijnym. Dzięki temu rodzime firmy mogą pozyskać wielu nowych klientów, szczególnie z zachodu, co pozwala znacznie zwiększyć przychody, o ile oczywiście uda się pokonać konkurencję. Potencjał polskich przedsiębiorstw, który znakomicie udało się wykorzystać po przystąpieniu do Unii Europejskiej i otwarciu zachodnich rynków, obrazują statystyki eksportu. Na podstawie wykresu widać, że po 2004 roku wartość sprzedawanych zagranicę produktów i usług zaczęła się dynamicznie zwiększać i z wyjątkiem kryzysowych lat 2008-2009 cały czas pnie się w górę. Nie da się tego sukcesu wytłumaczyć inaczej jak tylko akcesją do Unii Europejskiej.

Z kolei brak ceł w transakcjach wewnątrzwspólnotowych decyduje, że produkty oraz usługi importowane z państw UE są tańsze niż przed akcesją. Istnienie wspólnego rynku działa oczywiście również w drugą stronę i oznacza, że państwa unijne mają prawo bez żadnych barier inwestować w Polsce. W efekcie po przystąpieniu do Unii gros wielkich koncernów zaczęło stawiać u nas swoje fabryki i zakłady, oferując nowe miejsca pracy i napędzając koniunkturę, co obrazuje kolejny wykres. Budowa fabryk Ikei w 2010 roku w miejscowości Orla, Fiata w Bielsko-Białej w 2009 roku, Della w Łodzi w 2007 roku czy Bridgestone w Stargardzie Szczecińskim w 2006 roku to tylko niektóre z przykładów wielkich inwestycji zagranicznych poczynionych w naszym kraju po wejściu do Unii.

Za zaletę akcesji można także uznać zniesienie granic w przepływie osób pomiędzy zrzeszonymi państwami, co bez wątpienia jest wygodne w podróżowaniu i zwiedzaniu, jak również pozwala na znalezienie pracy lub rozpoczęcie nauki w innym kraju. Dzięki Unii Europejskiej studenci mogą cieszyć się z programu Erasmus, który finansuje ich naukę w obcych państwach. Otwarte granice sprzyjają również turystyce i sprawiają, że więcej obcokrajowców może zachwycić się naszym pięknym krajem. Jedną z największych zalet podkreślanych przez zwolenników integracji europejskiej jest jednak napływ środków unijnych do Polski, w efekcie których następuje modernizacja infrastruktury drogowej, kulturalnej, rozrywkowej i środowiskowej.

Większość pieniędzy otrzymanych z Unii Europejskiej inwestuje się bowiem w autostrady, drogi, chodniki, place zabaw, baseny, aquaparki, hale koncertowe, mosty, oczyszczalnie ścieków itd. Efekty napływu miliardowych środków są zatem widoczne gołym okiem, gdyż za każdym razem, kiedy wychodzimy na dwór lub jedziemy samochodem, korzystamy z wybudowanych za nie chodników i dróg.

Wady

Nie od dziś wiadomo, że każdy medal ma dwie strony – nie inaczej jest w przypadku przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Wszak funkcjonowanie w jej ramach oznacza dla nas nie tylko wymienione przed chwilą korzyści, ale również szereg zobowiązań, kosztów i wyrzeczeń. Kontynuując kwestię środków płynących z Brukseli na modernizację naszego kraju, należy zauważyć, że aby je pozyskać, samorządy oraz władze centralne, które są ich największym beneficjentem, najpierw muszą wyłożyć wkład własny i potężnie się zadłużyć. Tę tendencję ilustruje wykres pokazujący, że po 2004 roku znacznie przybrała ona na sile, na skutek czego obecnie dług Polski jest praktycznie niespłacalny i wynosi prawie 1 biliard złotych, co daje kwotę ok. 25 tys. zł na każdego obywatela niezależnie od wieku.

Jakby tego było, inwestycje finansowane ze środków Unii Europejskiej nie mogą być komercyjne, a więc nie mogą przynosić zysków, co oznacza, że w żaden sposób nie pracują na spłacenie monstrualnego zadłużenia Polski. Co więcej, wręcz je powiększają, ponieważ do hal sportowych, sali koncertowych, basenów i dróg zwyczajnie trzeba dopłacać i wykładać pieniądze na ich utrzymanie. Widać zatem, że inwestycje finansowane z pieniędzy Unii Europejskiej są w istocie ciężarem, a sposób ich wydatkowania często pozostawia wiele do życzenia. Ponadto w związku z olbrzymią biurokracją związaną z obsługą środków unijnych Polska musiała zatrudnić zatrudniać setki tysięcy urzędników, którzy zajmują się rozliczaniem i przyznawaniem pieniędzy płynących z Brukseli, co oczywiście kosztuje nas miliardy i stanowi ogromne obciążenie dla podatników.

Ów przyrost widać na wykresie. Poza tym aby zdobyć środki europejskie, należy przygotować drobiazgową dokumentację i sięgnąć po rady fachowców, w efekcie czego przeciętny Kowalski bez odpowiedniej wiedzy, należytych zasobów finansowych lub po prostu koneksji nie ma szans na ich pozyskanie. Równie dużym problemem, niestety rzadko zauważanym w publicznych dyskusjach, jest fakt, że integracja z Unią Europejską de facto oznacza zrzeknięcie się dużej części narodowej suwerenności i przekazanie jej obcym ośrodkom decyzyjnym. Wszak nadrzędne wobec krajowego prawo europejskie powstaje w ramach Unii, a my jako Polska mamy na nie niewielki wpływ, lecz mimo tego musimy się do niego dostosować.

Nie możemy rozwijać się zgodnie z naszymi potrzebami i możliwościami, ponieważ nawet polski budżet musi być zatwierdzony przez unijnych biurokratów, nie wspominając o inwestycjach poczynionych ze środków UE. Niedostosowanie się do wymogów i kryteriów Unii grozi natomiast miliardowymi karami. Przykładami pokazującymi, że jako Polska mamy w ramach UE znacznie ograniczone prawo do decydowania o własnej polityce, jest fakt, że prawo europejskie zabrania dotowania z budżetu narodowych przedsiębiorstw. Skończyło się to upadkiem całego przemysłu stoczniowego, co najboleśniej odczuli mieszkańcy Szczecina i Gdańska, czyli miast, w których stocznie istniały od XIX wiek i zniszczyła je dopiero akcesja do UE.

To samo stało się z branżą hutniczą i zapewne niedługo stanie się z górnictwem, ponieważ pod pretekstem dbałości o środowisko Unia nakazuje nam zmniejszenie udziału węgla w koszyku energetycznym, mimo że jest to dla nas najbardziej opłacalne i najtańsze źródło energii. Skończy się to oczywiście znacznymi podwyżkami cen energii i stopniową likwidacją całej branży górniczej, czyli podstawowej gałęzi polskiej gospodarki. O ile duża część przepisów narzuconych przez Unię jest dla nas niszcząca, o tyle niektóre z nich są wręcz absurdalne, o czym świadczy zakaz wędzenia wędlin, klasyfikacja banana jako owocu na podstawie jego długości i krzywizny, zakaz sprzedaży żarówek „świetlówek” czy nawet konieczność dokładnego wymierzona ilości wody spłukiwanej w klozecie – i to nie są żarty!

Unia Europejska ogranicza nasz rozwój i uzależnia go od zewnętrznych ośrodków decyzyjnych znajdujących się w Brukseli i Berlinie, czego dowodzą limity produkcyjne dla rolnictwa i rybołówstwa. Mianowicie rolnik lub rybak nie mogą produkować dowolnej ilości mleka lub łowić tyle ryb, ile im się uda, gdyż Unia wyznacza górne granice wartości, których nie mogą przekroczyć. Skutkuje to pokaźnym spadkiem produkcji mleka, zbóż, trzody chlewnej, wołowiny oraz innych artykułów rolno-spożywczych, a w konsekwencji upadkiem drobnych, rodzinnych, ekologicznych gospodarstw i skupianiem produkcji w rękach koncernów korzystających z przemysłowych metod produkcji.

Przystąpienie do Unii Europejskiej sprawiło zresztą, że najważniejsze gałęzie polskiej gospodarki zostały zniszczone lub niemal całkowicie opanowane przez zachodnie molochy. Dotyczy to tak newralgicznych sektorów jak bankowość, wielki handel i przemysł, w których za sprawą otwartego europejskiego rynku wielkie koncerny zmiotły z powierzchni ziemi polską konkurencję, niezdolną do przeciwstawienia się tak ogromnemu kapitałowi. Nic więc dziwnego, że w swoim kraju Polak pracujący przy kasie w sklepie należącym do zagranicznego kapitału zarabia 4 razy mniej niż Niemiec wykonujący identyczną pracę, tylko że w niemieckim sklepie.

Opanowanie polskiej gospodarki przez zagraniczny kapitał skutkuje jednak nie tylko nisko płatną pracą o marnej jakości, która nie daje szans na rozwój indywidualny ani państwowy, ale również drenowaniem kieszeni Polaków i wyprowadzaniem z Polski setek miliardów rocznie złotych do zagranicznych centrów, skąd największe koncerny są zarządzane. Osiągnięte w Polsce zyski nie pracują więc na rzecz Polaków i nie zostają w naszych kieszeniach, lecz wędrują zagranicę, czyli tam, skąd przyszły. Szacuje się, że każdego roku z naszego kraju zagraniczne firmy wyprowadzają ok. 70 mld dolarów, co daje niewyobrażalną wartość 45% PKB, czyli o wiele więcej niż łącznie wydajemy na szkolnictwo, służbę zdrowia, infrastrukturę i obronność.

To, że finansowy drenaż Polski jest wynikiem przystąpienia do Unii Europejskiej, udowadnia fakt, że jeszcze w 2005 roku problem wyprowadzania kapitału z naszego kraju praktycznie nie istniał. Otwarcie granic można zresztą postrzegać jako wadę również w kontekście emigracji, bo przecież gdyby nie wejście do Unii, 2 miliony w większości młodych Polaków mogłoby pracować na rzecz swojego kraju, a nie po to, aby płacić podatki w Wielkiej Brytanii czy Niemczech. Utrata kapitału, jakim są młodzi i zdolni do pracy ludzie, jest bowiem niepowetowana i o wiele groźniejsza w skutkach niż wyprowadzanie z Polski nawet miliardów dolarów rocznie.

Podsumowanie

Widać zatem, że wady przystąpienia do Unii Europejskiej znacznie przewyższają zalety, które nie są w stanie ich zrekompensować. Moja ocena wynika przede wszystkim z uzależnienia od zagranicznych ośrodków politycznych i gospodarczych, wynikającego z faktu bycia częścią Unii Europejskiej, która jest dla naszego państwa i społeczeństwa bardzo szkodliwa. Uważam, że urzędnicy z Brukseli i wielkie zachodnie korporacje wykorzystują unijne prawo do przejęcia nad Polską kontroli politycznej i gospodarczej, dzięki czemu mogą bez przeszkód realizować własne interesy kosztem naszych.

Wsparcie z Unii jest iluzoryczne i pozorne, a koszty integracji – zarówno ekonomiczne, jak i społeczne – ogromne. Ten niekorzystny bilans można by poprawić, gdyby w Polsce istniała prawdziwa elita polityczna, medialna i gospodarcza realizująca interesy narodu i potrafiąca walczyć o nie na forum UE, jednak niestety rzeczywistość jest inna.

Bibliografia

I Literatura podmiotu:
1. Baza aktów prawnych Unii Europejskiej, dostęp online: www.eur-lex.europa.eu/homepage.html?locale=pl, 25.03.2015,
2. Migracje ludności, dostęp online: www.stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ludnosc/migracje-ludnosci/, 25.03.2015,
3. Polska w liczbach, dostęp online: www.paiz.gov.pl/polska_w_liczbach#, 25.03.2015,
4. Rachunki narodowe, dostęp online: www.stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rachunki-narodowe/, 25.03.2015.

II Literatura przedmiotu:
1. Anioł Włodzimierz, Europejska polityka społeczna. Implikacje dla Polski, Warszawa, Aspra-JR, 2003, ISBN 8388766740, s. 167-194,
2. Cukiernik Tomasz, Prawda i fałsz o dotacjach z UE, dostęp online: http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/teksty-o-unii-europejskiej/prawda-i-falsz-o-dotacjach-z-ue/, 25.03.2015,
3. Praca zbiorowa, Bilans dekady, W: Nowy Obywatel, nr 12 (63), 2014, s. 7-49.

Ramowy plan wypowiedzi:

1. Teza: Przystąpienie Polski do Unii Europejskiej ma zarówno wady, jak i zalety.

2. Kolejność prezentowanych argumentów:
a) Zalety: otwarcie unijnego rynku dla polskich firm, brak ceł w transakcjach wewnątrzwspólnotowych, zwiększone inwestycje zagraniczne, swobodny przepływ osób, inwestycje ze środków unijnych.
b) Wady: wzrost liczby urzędników, konieczność zadłużania się państwa, pozbawienie się dużej części suwerenności, oddanie najważniejszych gałęzi gospodarki narodowej w obce ręce, olbrzymia emigracja ludzi młodych, wyprowadzanie setek miliardów zł z Polski.

3. Wnioski:
a) Wady przystąpienia Polski do Unii Europejskiej znacznie przewyższają zalety, które nie są w stanie ich zrekompensować.
b) Krytyczna ocena przystąpienia Polski do Unii Europejskiej wynika przede wszystkim z uzależnienia kraju od zagranicznych ośrodków politycznych i gospodarczych.
c) Wielkie koncerny i duże państwa europejskie kosztem Polski realizują własne interesy, wykorzystując w tym celu instrumenty istniejące w ramach Unii Europejskiej.
d) Wsparcie z Unii jest iluzoryczne i pozorne, a koszty integracji – zarówno ekonomiczne, jak i społeczne – ogromne.

 

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *